
Zapowiadaliśmy, że podrzucimy na blog info nt. mixtejpu 'Nic Nowego', kiedy będzie go juz mozna zamówic. Kto ma więc ochotę, niech wpadnie z tej okazji na nicnowego.prv.pl. Do tego Roball, majac do dyspozycji mixtape nieco wczesniej, popełnił dla Was recenzje-esej na temat materialu.
Nigdy nie czułem się dobrym recenzentem, a w tym przypadku szczególnie trudno o chłodny obiektywizm i konstruktywną krytykę. Zawsze to jednak jakieś wyzwanie, prowokacja czy też aspiracje do rozwijania swoich umiejętności. Podnoszę zatem rękawicę własnej ambicji, aby udowodnić sobie i Wam, że mimo pewnych koneksji potrafię ugryźć temat zrecenzowania efektu końcowego pracy dwóch panów, czyli Mixtape’u Pogo/Esdwa „Nic Nowego”. Nie będzie to klasyczna recenzja, raczej luźne rozważania o tym jak to wszystko postrzegam. W gruncie rzeczy to jak rodzina...więc wiem o nich więcej niż sobie wyobrażacie. To trudne zadanie, ale bardzo kuszące. Przeraża mnie jedynie świadomość komentarzy mojego radiowego współpracownika. Ten to dopiero lubi się czepiać i tłumaczyć :)
Sam fakt, że byłem dosyć blisko przy całym procesie produkcyjnym, dyskryminuje mnie jako wiarygodnego opiniodawcę w oczach zwykłego słuchacza. Więc od razu na wstępie zaznaczę, że cały ten materiał nie jest kierowany do „zwykłych słuchaczy”:) Przynajmniej ten aspekt działa na moją korzyść:) No ale skoro twórcy nie są do końca zwykli, to dlaczego odbiorcy mieliby być inni? ..'Nic Nowego', czyli 45 minut muzyki za którą w głównej mierze odpowiedzialny jest Esdwa, to nic innego jak przekrój wszelkich gustów obu reprezentantów Wieszocochodzi. Gustów w szerokim tego słowa znaczeniu, od inspiracji muzycznych przez humor, światopogląd, relacje, aż do specyficznego i modnego ostatnio ekshibicjonizmu. Do tego należy dodać jeszcze sporą ilość słownych docinek i przechwałek, by ogólnie nakreślić charakter tego materiału. Emo-rap? Emo-braga-rap? Coś w tym stylu, szczególnie Pogo dał upust wszelkim swoim wewnętrznym rozterkom, od rozdawania własnych nerek po plucie sobie w twarz, przy czym nie unikał też ostrych słów w stosunku do innych. Na drugim biegunie Esdwa ze swoim charakterystycznym leniwym flow i wersami, które dadzą kilku osobom na pewno do myślenia. Oczywiście w to wszystko wkomponowani goście...Tetris, Luka, Cira, Dj Tort i „nieautoryzowanie” zblendowany Eldo. Ta mieszanka dała efekt końcowy w postaci mixtape’u, twór iście ekscentryczny, trochę eksperymentalny, nasycony dużą ilością dobrych wersów, ale nie pozbawiony niedociągnięć, minusów i delikatnych zapychaczy. Można by napisać, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale dobrze, że to nieprawda, materiał jest specyficzny i wyraźnie ukierunkowany. Może troszkę nieświadomie, co nie zmienia faktu, że trafi raczej do tych odpowiednich głów. Jak na razie mój umysł analizuje wszystko to, co dostał w czasie tych 45minut słuchania. Lekcje za lekcją powtarzam sobie, wyciągam wnioski, wyszukuję wszelkie zalety i oczywiście wady. Po kilku przesłuchaniach mam nieodparte wrażenie, że czegoś mi w tym wszystkim brakuje. Odpowiedź wydaje się być prosta, co śmieszniejsze sam tytuł na to wskazuje, to NIC NOWEGO! I mimo pełnej trafności nazwy mixtape’u, to chyba główny minus. Ten odgrzany stek z rożnych utworów nie jest już taki krwisty. Za długo leżał w zamrażarce, bezcenna świeżość ulotniła się jakiś czas temu. Wiem, że to moje subiektywne odczucie, bo wiele utworów słyszałem już dużo wcześniej. Wrzucone na mixtape, nie smakują już tak jak kiedyś. Ale oczywiście jest dobra strona tego aspektu, mianowicie świadomość teraźniejszych wyczynów i umiejętności obu panów, oby nagrywane kawałki nie leżały już tyle czasu, każdy materiał starzeje się i nauczką jest trzymanie ich w skarpecie, to nie wino, z biegiem lat wcale nie zyskuje na wartości i jakości. Jednak za chwilę, zaprzeczę sam sobie w dodatku z pełną odpowiedzialnością. Otóż najstarsza zwrotka z tej płyty, ma grubo ponad dwa lata...”Cela Śmierci”... tekst EsDwa to istna prehistoria i właśnie poziom tych wersów obala moje zarzuty sprzed dwóch zdań. To jeden z najlepszych kawałków na tej płytce. Czy oznacza to, że utwór ten dojrzał z wiekiem? Niestety to tylko złudzenie, ponieważ dwa lata temu, linijki te zrobiłby na każdym z Was jeszcze większe wrażenie. Nie myślcie sobie jednak, że cały ten materiał jest taki stęchły i nieświeży, to raczej tylko ja wyolbrzymiam trochę ten aspekt z powodu bardzo oczywistego...nie chcę, bowiem słyszeć, gdy ktoś mi tłumaczy: ...”z przyczyn niezależnych od nas, nie mogliśmy tego wcześniej wydać” Mnie i słuchaczy nie obchodzą te „niezależne przyczyny”, my czekamy, wkurzamy się, wątpimy, zapominamy. Materiał w tym czasie szybko starzeje się, blednie i traci na aktualności.. By wydać cały album lub solidną EPkę to trzeba się trochę natrudzić, zgęścić ruchy, konsekwentnie brnąc do upragnionego końca. To nie jest singielek wrzucony za darmo w sieć, poza tym jedna jaskółka wiosny nie czyni i tym bardziej ciężko stworzyć pełnowartościowy materiał. Chłopakom to się udało, mimo że stracili trochę na tej bezcennej świeżości. Nie bawili się w żadne wypuszczanie internetowych jaskółek, spięli w końcu pośladki i skończyli ten ciekawy i długo oczekiwany mixtap’e. Lirycznie to bardzo mocna pozycja, od tej strony ciężko szukać jakichś minusów. Jedyne co mnie trochę irytuje to tzw. ciosy w pustkę....czyli punche skierowane do wszystkich i do nikogo (oczywiście nie wszystkie)...to mi się kojarzy z taką bezpieczną postawą, ekspozycją siły, a to raczej domena początkujących młodych kotów. Może i Pogo pasuje do tej grupy, ale na dziś to już całkiem inny MC. Ten nielegal to przedłużenie wizy na pobyt w polskim podziemiu, bo w tej chwili to powinno się z niego deportować cała masę rożnych pseudo-podziemnych „graczy”. Prawie każdy głośno krzyczy, że jest w undergroundzie, lecz nie każdy na to zasługuje, trzeba zrozumieć, że underground to pewna świadomość umysłowa, a nie fizyczne miejsce. To wcale nie musi być początek drogi każdego młodego rapera, ale to istotny etap na tej drodze. No, ale przejdźmy do innych ważnych mankamencików dzieła spod znaku WOCC. Minimalnym, lecz jak na moje ucho ważnym szczególikiem jest na tym projekcie DJ Tort. Szara eminencja „Wiesz o Co Chodzi” troszeczkę mnie zawiodła. Znam dobrze umiejętności i zapał tego jegomościa i wiem, że mógłby się bardziej postarać. Rozumiem, że trudy współpracy na odległości wyciskają jakieś leniwe piętno, ale DJ Tort od zawsze kojarzył mi się z pracowitością, rzetelnością i perfekcjonizmem. No cóż, w tym wypadku dał lekko ciała, co mu zresztą jeszcze nie raz wypomnę:) W przyrodzie musi być jednak równowaga, jedni dają tyłka, drudzy stają na wysokości zadania. Tym razem taką zależność łatwo zauważyć, otóż w końcu ktoś zadbał o opakowanie tego wszystkiego. Skoro ma to być produkt medialny, to musi to jakoś wyglądać. Kier, czyli nadworny grafik owoccowej familii wykonał kawał dobrej roboty. Zawsze miałem słabość do karykatur, tym bardziej, że mini-komiks podkreślił charakter tego materiału. Nie wszystko tu jest na poważnie, aby to zrozumieć trzeba kilka razy przesłuchać ten mikstape. Ja mógłbym jeszcze długo wnikać we wszelkie niuanse, począwszy od flow skończywszy na soczystości muzycznej i kondycji gości. Ale czy jest w tym sens, wszystko opiera się na gustach i uprzedzeniach. W tym wypadku też tak będzie, mogę jedynie zacytować niezwykle trafny wers: „..znasz mnie, a przynajmniej tyle na ile Ci pozwalam i jak się tym nie jarasz no to spierdalaj!”
P.S. Przez ostanie dwa lata polskie podziemie rzuciło kilka kotwic, by zatrzymać płynący w stronę wodospadu statek z polskim hip-hopem. Niestety długo te łańcuchy nie wytrzymały i cały czas okręt ten płynie w złym kierunku. Pogo i Esdwa też wiedzą, gdzie te kotwice rzucić i jak to zrobić, niestety sięgają zbyt płytko by skutecznie zwolnić ten destrukcyjny proces. Co śmieszniejsze jest wielu takich na pokładzie, co z wielkim animuszem wiosłują w stronę tego wodnego urwiska. Tutaj przydał by się powrót do stoczni i generalny remont, niestety na to jest już za późno. Wierzę w polski hip-hop, ale wiem, że to w jakimś sensie tylko utopia...tak czy owak czeka nas ta „utopia” w dwóch znaczeniach. Plum!!
Roball
[Kliknij tutaj, żeby przeczytać]
16 komentarzy:
Bardzo fajnie napisane, widać że Roball poświęcił na to sporo czasu :-). Bardzo miło się to czytało, props. Co do samego materiału, sam wyrobię sobie zdanie słuchając. Pozdrawiam.
no krotko mowiac to solidny material po pierwszym przesluchaniu.. bardzo mi sie podoba. aby czesciej cos takiego wychodzilo.
List otwarty do twórców "Nic nowego", a także do Roballa i pozostałych rozbójników
Miałem napisać to wczoraj, ale piszę dziś, zanim jutro ogarnę, że te dziś to już tylko wczoraj. Niech będzie. Od początku więc obśmiewamy wszelkie próby pisania jakichś całkiem poważnych opinii na temat Waszego mixtape'u. Z takiej oto przyczyny, że zastosowaliście spotykany np. w mediach (gadaliście ze specami od wizerunku??) środek "uprzedzający". Mianowicie powiedzieliście nam, słuchaczom, jasno - to tylko mixtape, takie "byle co", więc czego się spodziewaliśmy (my, słuchacze)?! Udany zabieg.
Owszem, ale na szczęście dla Was, i dla nas, tylko w teorii do końca. Bo pomimo podkreślanej bylecości, jednak wyszło z tego coś niekoniecznie byle jakiego.
Przede wszystkim, panie Roballski, tytuł wcale nie oddaje zawartości taśmy tak bardzo, a na pewno nie w taki sposób, jak to pan ująłeś. Sam sobie zresztą odpowiedziałeś na własne zarzuty (prawie po platońsku!). Nazwałbym, i tak też czynię, Twój osąd dotyczący nazwy wręcz maruderstwem!
Rozumiem Cię jednak drogi przyjacielu. Dotychczas nie miałem na to zjawisko jakiegokolwiek terminu (odpowiedniego czy nie), ale skoro publicznie dostrzegłem jego występowanie również u Ciebie, myślę że mogę okrzyknąć je syndromem robaka (zaproponujcie coś lepszego). Chodzi o bolączkę, która czasem towarzyszy ludziom ze "środowiska", mającym na bieżąco wgląd w pracę twórców, a następnie narzekającym, że poznało się treść oczekiwanego listu przed otwarciem koperty. Niestety, coś kosztem czegoś.
Już do Was wracam chłopaki. Z powyższych zdań można więc wywnioskować, że krążek jednak coś (znowu to "coś"!) świeżego wnosi. Moim zdaniem jest to wykorzystanie przez Szymona znanych sampli w bezczelny sposób. Więcej, z tej muzycznej konstrukcji płynął zaczepki i pyskówki w stylu: "słyszysz to? jak pokroiliśmy? i co nam, kurwa, zrobisz?" (tak właśnie to odbieram!). Płyt, które tak śmieją mi się w twarz (muzycznie) nie przypominam sobie w polskiej rapgrze za wiele (być może niewiele pamiętam). A szkoda.
Zastrzegam jednak, że pisząc "płyta" nieco uogólniam (świadomie), niektóre podkłady muzyczne bowiem wcale mnie nie opluwają. Pomijam także kwestię podobania się tejże warstwy. Nawiązując do Pierwszego Opiniodawcy, jest to mixtape skierowany do konkretnego słuchacza. Takiemu oto konkretnemu słuchaczowi, pozytywnie zaznajomionemu z Waszym gustem (choćby przez utwory Wieszocochodzi), prawdopodobnie ona w większości posmakuje.
Chętnie udam się teraz (spokojnie, tylko na kilka linijek) w krainę kartkami i tuszem płynącą. To zdecydowanie bliższe mi miejsce. Nie pamiętając już, Robbie, co napisałeś od siebie, podzielę się kilkoma swoimi spostrzeżeniami.
Oczywiście, tak jak uwzględniłem na początku, podeszliście do sprawy trochę rozrywkowo. Tak też więc i ja podchodzę. Teksty głównie są bardzo luźne, zarówno jako te napisane, jak i te nawinięte (wiadomo, że to nie to samo). Brzmią autentycznie, a to już bardzo dobrze. Jeszcze lepiej jednak, gdy nie tylko dobrze brzmią, ale są takie, same w sobie. Tutaj są. W przewadze. Co nie znaczy, że zawsze przekłada się to na jakość ogólną utworów. Ponownie jestem zmuszony odwołać się do myśli Roballa, ponieważ zapychacze niestety się pojawiają. Pomimo tego obydwaj prezentujecie bardzo wysoki poziom, co zresztą odkryciem być nie mogło. Mixtape jest obfity w ciekawe językowo, ale właśnie, często puste, wersy-docinki, u Poga szczególnie kierowane do "wychowanych przez ulicę". Nawet jeśli nie ma ich dużo ("ulic"), są zauważalne i mogą zrazić. Cóż, jeśli chodzi o takowe praktyki, tytuł akurat potwierdza zawartość.
Jako że list kieruję do Was, drodzy twórcy mixtape'u, nie rozpiszę się na temat pojawiających się na płycie gości (szczególnie, że nie piszę recenzji). Zaznaczę tylko, że słucha się Esdwa (Esdwy? Esdwego?) i Poga, żadnemu z przybyszów nie udało się płyty podbić.
Nie chcąc się rozpisywać, zakończę krótko, i - tak jak wyżej - powierzchownie. Moim faworytem jest "Sam" Poga, a następne miejsca zajmują pozostałe utwory wymykające się konwencji "byle luźnej" (nie trudno je rozróżnić).
To tylko mixtape. Tak też należy go traktować i najwyżej taką rolę może odegrać. Wydarzenie ważne, ale przede wszystkim dla sceny lokalnej. Przynajmniej dla części, która zmierza w podobnym, dobrym kierunku, ale chyba jeszcze nie do końca dojrzała do bezstresowego wychowania hiphopowego. Być może Wasza taśma przynajmniej w jakimś stopniu rozładuje herosowe zaangażowanie w ten hiphop, tylko hiphop.
Pozdrawiam z nibykąd,
Piracki.
PS. Adresu zwrotnego nie zostawiam.
Czuć w powietrzu, że „Nic Nowego” wyjęto z zamrażarki...zaczyna się konsumpcja:) Mikrofale, piekarniki, kuchenki, patelnie, szybkowary, rondle... lub surowe na szybko. No tak, pierwszy podziemny obżartuch już się trochę posilił. Zaczyna teraz głośno krzyczeć i wymachiwać łapkami. Mam nadzieje, że Ci się nie cofnie Pirat:) >w tym miejscu taki emotikon z hafcikiem< Ale przejdźmy do mojej, jak to nazwałeś „bolączki”? Niestety nie wiesz o bardzo istotnym fakcie, zanim zapoznałem się z tym materiałem to rękoma i nogami broniłem się, aby cokolwiek do mnie docierało. Fakt czasem czuje się człowieczkiem ze środowiska, lub może raczej członkiem rodziny, ale w tym wypadku byłem wyjątkowo wstrzemięźliwy. Wiesz dlaczego? Aby uniknąć takich opinii jak Twoja...niestety chyba mi się nie udało:) Powiem Ci jednak w ten sposób, materiał nie bez kozery nosi taką nazwę, twórcy tym bardziej są tego świadomi. Jak już napisałem wcześniej, w tym momencie są już na innym etapie, mają też pewien relewantny rozdział za sobą. To jest jak wygrać swój pierwszy mecz, a nie tylko pojedyncze gemy...poza tym dalej czują, że są w grze. Co do mojego maruderstwa, to jeśli ponownie uważnie przeczytasz tą „pseudo-recenzje”, możliwe, że zauważysz także świadomy zabieg. Czytaj między wierszami drogi konsumencie.
PS. -Wskakujemy do szalupy... krzyknął rozkazująco stary szczur EsDwa....
-Nie czas ratować okręt, gdy płonie stocznia....odparł z uśmiechem młody kot Pogo.
- Zatem do wioseł....wrzasnęli zgodnie.
-Powodzenia...dodałem cicho.
Jeszcze w Łomży na częstotliwości 87,9 dopsizcie w blogu.A widzicie Zdzicha zaskoczyliscie i nie miał co puścić hehehe:p Pozdrawiam Adam K :)
Na moment przybijmy do brzegu. Pisząc w liście o "bolączce", zwróć uwagę, podjąłem problem nie odnosząc go wyłącznie do Ciebie, panie Kapitanie. Ani bym śmiał. To tylko moja luźna, życiowa refleksja. :) Stałeś się jedynie "narzędziem" do osiągnięcia celu, którym było wywołanie dyskusji (potwierdzenie lub negacja hipotezy), bo ów problem i mojej osobie stwarzał swego czasu trudności. Obecnie jednak, kiedy jestem oddalony od okrętu, a to, co dzieje się na pokładzie, obserwuję zazwyczaj tylko siedząc gdzieś nieopodal najbliższej latarnii morskiej, mogę spojrzeć na załogę i wykonywane przez nią zadania z większym dystansem (pisząc w pierwszej osobie l.p., wcale nie odnoszę tych słów do siebie i do oceny tego mixtape'u, skądże!).
Staję się więc, chcąc niechcąc, raczej zwolennikiem rozróżnienia słuchaczy na "pełnych", i "pełniejszych". Przy czym żadnego z tych pojęć nie traktuję pejoratywnie. Pierwszymi nazywam tych, którzy zebrany materiał otrzymują gotowy, nie mając na jego kształt żadnego świadomego wpływu. Drudzy zaś, poza ujrzeniem dzieła skończonego, trwają również w procesie twórczym, czasami też wspomagając go swoimi pomysłami.
Moje nazewnictwo w tym wypadku nieco zawodzi, bowiem słuchacza "pełnego" uważam za piękniejszego (większa szansa na obiektywizm), zaś "pełniejszego" za, niestety, trochę ograniczonego (świadomość, że "włożyli w to tyle pracy", bądź też "nie włożyli w to dużo pracy" itd.). Mając do wyboru opinię identycznej osoby na temat tej samej płyty, gdybyśmy rozdzielili tę jedną osobę na słuchacza "pełnego" i "pełniejszego" oraz zapytali o opinię na temat tejże płyty, któremu z tych dwóch odbiorców (w jednym) dalibyśmy większą wiarę?
Oczywiście i jeden, i drugi słuchacz jest bardzo wartościowy. Czasem drugi przewyższa pierwszego, innym razem jest odwrotnie. Czasem dobrze jest być pierwszym, by kiedy indziej znów stać się tym, z mojego założenia, bardziej subiektywnym. Co sądzisz Rob?
W tym, co napisałem powyżej, nie ma oczywiście ani jednego słowa o "Nic nowego". Swoją luźną opinię na temat mixtape'u już wyraziłem. Ale tak, powrócę jeszcze na moment do tej kwestii. Skoro twórcy świadomie użyli nazwy "Nic nowego", wiedząc, że odgrzewają starocie (wypływają w rejs starym kutrem?), te maruderstwo staje się tym bardziej tylko zabiegiem rzuconym w pustkę (tak jak niektóre linijki Poga). Co przeciętny słuchacz może wiedzieć o ich obecnej formie? Albo co go to obchodzi, jeśli nie ma możliwości sam się o tym przekonać? To tak jakby mówić, że pierwszy mecz wygraliśmy, ale w następnych to już przeciwników rozniesiemy! Przecież nasze umiejętności poszły ostatnio bardzo do przodu. Skoro już, nieustannie się uśmiechając, wymyślam terminy lub może bardziej przemianowuje znane wcześniej, te rozważania to takie swoiste "marzycielstwo" (ja też to uprawiam!), bo mowa jest w nich o przyszłości. A póki utwór nie jest opublikowany, jest w pewnym sensie przyszłością. Tak jak wciąż przyszłością jest j u ż napisana ustawa, ale j e s z c z e nie przegłosowana w Sejmie. I tak dalej.
Poza tym - "zaczyna się konsumpcja (...) surowe na szybko". Bywa i tak, że pierwsze wrażenie (coś jak szybka decyzja) jest najbardziej trafne. Nie twierdzę, że tak jest na pewno w tym przypadku, ale moja opinia miała być "na gorąco" (choć tutaj brzmi to paradoksalnie sprzecznie, zimne żarcie na gorąco) i taką też poczyniłem.
Stocznia płonie, ale ale, być może dodatkowo przydałby się nawet jakiś sztorm. Wciąż myślę tutaj o tym podlaskim kontekście (koszmary dawnych lat?).
Szacunek. :))
pirat a co powiesz o dokonaniach ZZO?
W zasadzie trudno tu się z Tobą nie zgodzić. Rozumowanie godne starego wilka morskiego, żeby nie powiedzieć doświadczonego korsarza. Zaiste, mój własny subiektywizm może tworzyć wrażenie „przepełnienia”, trudno mi się bowiem odciąć od wszystkiego, co słyszałem dużo wcześniej. Nie cofnę jednak swojej opinii, marudny będę do bólu:) Tym bardziej, że Twoje pierwsze odczucie traktuje lekko sceptycznie. Nie krzyczę głośno, zanim dokładnie czegoś nie przetrawię. Pierwsze wrażenie w muzyce jest na tyle złudne, że warto czasem poczekać, by absolutnie upewnić się we własnych poglądach. Przecież sam sobie zdajesz z tego sprawę drogi Piracie, impresja chwili to demon o dwóch twarzach. Jesteś miła opozycją, ale w tych zawiłych poglądach jest jeden znaczący minus...dystans do całego materiału...mimo, że zaliczyć Cię można do grona tych „pełnych” słuchaczy, to czas, by oceniać chłodno ten mixtape dopiero nadejdzie. Wiem, że masz gorącą głowę i dosadny język, ale w tym wypadku liczy się najbardziej żołądek. Zanim wszystko przetrawisz, poczujesz jeszcze wiele, to delektowanie się to nie jedyny przejaw obiektywnego osądu. Takie błyskawiczne podsumowania usprawiedliwia tylko recenzujących na akord. Wracając do głównego wątku...tytuł to zabieg socjotechniczny i jak już zauważyliśmy świadome zagranie ale...idąc dalej tym wątkiem, totalnie bezpieczne, wręcz asekuracyjne...Skoro to jest „stare” to nazwijmy to tak... chociaż wcale to nie jest bardzo stare...może ktoś to odbierze inaczej – ba, zawsze znajda się tacy co zauważą w tym świeżość. To prawda, w gruncie rzeczy daleko w tym przypadku do miana starocia, lecz powiedzmy to sobie jasno, materiał ten ma już solidna brodę i widoczną warstewkę kurzu. A i twórcom nie można nic zarzucić, bo sami uprzedzili fakty podpisując płytkę w ten przewrotny sposób. Trochę odbieram to tak, że dąłeś się nabrać panie Bukanier:) Szymon zbyt długo oglądał Derrena Browna, a teraz testuje wszelkie podprogowe manipulacje i przekazy:) Jak widać skutecznie:) Tym niemniej apeluje do Ciebie pseudo-lądowy szczurze....nie daj się dalej robić w bambuko!
W każdej recenzji powinno być miejsce na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ważne są oczywiście proporcje. Nie zarzucaj mi pisania o dobrej aktualnej formie obu panów, bo to lekko nie fair. Nie poświęciłem temu, ani zbyt wiele czasu, ani miejsca. Suchy fakt, odbijający delikatnie minus nad jakim się akurat umartwiałem. Mam też wrażenie, że nie do końca mnie w tej opinii zrozumiałeś. Po pierwsze, to słuchacz decyduje czy Go to obchodzi, czy też nie. Więc nie bądź głosem wszystkich odbiorców, w tej roli Ci nie do twarzy:) Po drugie, czy się o tym szybko przekona, to właśnie odłamkowy w stronę bunkra Wieszocochodzi. Jak na każdy materiał będziemy tyle czekać, to seria „Nic Nowego” stanie się nieuniknionym faktem. Po trzecie, wygrywając pierwszy mecz, mają świadomość, że potrafią to zrobić jeszcze raz. Nie chodzi tu o roznoszenie kogokolwiek i czegokolwiek...przez metaforę meczu, rozumiem niezbędne doświadczenie, potrzebne w dalszej wesołej twórczości EsDwa i Pogo. Po czwarte od nich i tylko od nich zależeć będzie czas premiery nowych projektów. Rozprawiczyli się (szczególnie Pogo, Esdwa juz tam kiedyś czegoś liznął), teraz mają już z górki. Ich ambicja krzyczy na tyle głośno, że to tylko kwestia czasu zanim następny projekt ujrzy Twoją twarz szanowny Kaperze.
PS. My tu gadu gadu, a stocznia cały czas płonie. Ale to Ty jesteś na lądzie, więc wiaderko z tuszem w garść i gasić panie Korsarz:)
Kłaniam się nisko.
Roball
O zabiegu asekuracyjnym, czyli trochę też o robieniu w "bambuko", napisałem na samym początku listu. Oparłem się jednak bardziej (językowo) na grze z tytułem "Byle co" niż "Nic nowego", ale Twój sposób argumentowania w tej kwestii, jak najbardziej również uważam za słuszny.
Pisałem już także, że moje ocena
m i a ł a b y ć sporządzona na "gorąco", i takiej oto się podjąłem. Oczywiście zgadzam się, że to skraca dystans pomiędzy obiektywnością a subiektywnością, rozsądkiem a emocją. Owa gorącość była też odpowiedzią na tenże zabieg asekuracyjny i podkreślanie luzu. Czyli podszedłem do tematu również luźno, i - co ważne - prowokacyjnie (i bynajmniej nie chodzi tu już o twórców mixtape'u :)). Ale to tylko z szacunku i chęci sprawienia, "żeby się działo". :)
Wiadomo, że słowo "opozycja" jest w tym wypadku bardzo przesadzone.
Myślę, że najlepszym wnioskiem z naszej dyskusji (sporu tylko materialnie związanego z tytułem płyty) mógłby być właśnie ten "odłamkowy", skierowany w stronę bunkra Wieszocochodzi. Problem w tym, że nasza celność ogranicza się w tym wypadku, prawdopodobnie, tylko do trafienia rykoszetem. Zawsze to jednak jakaś jaskółka, która - tutaj już niestety - wiosny nie czyni. Ani tym bardziej materiału na wiosnę. Wiosnę, wyłącznie w zapowiedziach, gorącą.
W takim razie do zobaczenia w przyszłości,
Pirat.
no no no... patrze niezłe wypociny obu Panów. Miło się czyta, czasem jednak mało przejrzyście i dwuznacznie...
pozdro :)
Ja tam wciąż się jaram tym mixtapem chociaż w sumie mam go dopiero drugi dzień :) W każdym razie solidna produkcja i naprawdę warto to mieć, zwłaszcza za taką cenę, kawał dobrej roboty chłopaki :) Nie będę się wdawał w polemiki, powiem tylko, że 'Ze śmiercią im do twarzy' słuchałem wczoraj przez pół nocy :P
Przesłuchałem, rozważyłem i po prawie tygodniu (od dostania mixtapu)postanawiam wydać swoja opinnie.
Zacznę od Torta, który bardzo mnie zawiódł. Jego cuty zawsze były świetne, czy to na koncertach czy na jakichkolwiek numerach. Tutaj niestety Tort się nie popisał. Można by zacytować fragment outro "bardzo chujowo jest". Mam nadzieję, że jednorazowy wybryk, i nie pokaże nam takich 'skill'sków' na Skrecz.com Battle. Spodziewałem się czegoś lepszego.
Pogo i EsDwa asekuracyjnie ostrzegli potencjalnego słuchacza przed zawartością płyty. Większości można było się domyśleć po przeczytaniu track listy a reszty po przesłuchaniu mixtapu.
Otóż Zacznijmy od EsDwa. Dawno się nigdzie nie udzielał (poza koncertami) i właśnie dlatego od niego chciałbym zacząć.
Muszę to z przykrością stwierdzić ale Esik się nie popisał. "Spelun" i "Shimmy me" to kiepskie tracki (jak dla mnie, może to kwestia gustu). Jedyna zwrotka która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie (i ,odziwo , chyba najlepsza z całej płyty) pochodzi z kawałka "Cela śmierci". Gdyby EsDwa z takim zapałem nagrywał wszystkie linijki - było by kozak, a tak jest po prostu dobrze, a mogło by być zajebiście. Jednakże wszystko rekompensuje nam w warstwie muzycznej. Te dźwięki są świetne. Jedno co mnie razi to że znowu zsamplowano kawałek "a love of youre own". Najpierw Ostry, potem Mes a teraz S2. Trochę to męczy ucho, a na innym bicie zwrotki bardziej by wpadało do ucha i były by ciekawsze. Jednakże to chyba jeden taki wielki minus z warstwy muzycznej. Ogólnie jest bardzo dobrze.
Co do Poga. Jestem na prawdę pod wrażeniem. Widać, że to prawdziwa pasja. Czasem gubi się z flow chcąc za dużo powiedzieć, przez co powstają niepotrzebne przyspieszenia, ale ogólnie jestem w niezłym szoku. To że kawałek "Ze śmiercią im do twarzy" to mistrzostwo świata to nie muszę chyba mówić. Na prawdę wielkie plus. Jedyne linijki które nie podobały mi się u Poga, pochodzą z suplementu TyMy (tak przy okazji. Czy mi się zdaje Czy TeTris nagrał ponownie refren na ten track? Bo brzmi inaczej).
Nie chcąc mi się pisać dalej i żyjąc ze świadomością, że te wszystkie słowa przepadną gdzieś w eterze, pragnę podsumwoać, że "Nic Nowego" to bardzo energiczne i przyjemne dla ucha "Nic nowego". Na pewno ważna produkcja dla Poga i EsDwa. Idąc za słowami Robala mam nadzieję, ze to na prawdę rozgrzewka bo w przyszłości spodziewam się czegoś więcej.
Bardzo serdecznie pozdrawiam:
Kacper
a jednak mozna zauwazyc cos nowego w 'nic nowego'
pozdrawiam!
nowe było też to że ten cedek jest z okładką nadrukiem na cd...zwykłym cd niestety nie takim jak oryginały ze sklepu...tzn trzeba bardziej uważać z plytami by nie zrobić ryski bo ma większe predyspozycje do zdzierania się i ewentualnych zakłuceń później w sluchaniu.
odsoulu: nie wiem jaka jest Twoja definicja 'normalnosci' plyty CD, ale zeby nie bylo ineporozumien - plyty sa tloczone, nie nagrywane amatorsko i nadruk na nich to takze robota tloczni, tutaj nie mam zadnych zastrzezen.. co prawda nie rysowalem plyty zeby sprawdzac jej wytrzymalosc, niemniej jest to plyta audio CD nie wypalana 'ot tak' na domowym sprzecie.. pzdr
Zerknij na orygiał półki w domu i później porównaj nawierzchnię z zapisam materiału z waszą..o to mi chodziło (nie ma jakiejs tam warstwy czy czoś takiego :) mimo świadomości że było to profesjonalnie tłoczone wspominam również że drobne mankamenty są (nie w samym tłoczeniu ale w płycie:)
Prześlij komentarz