Niewiele jest polskich funkowych zespołów, a okazję gościć któryś z nich w Białymstoku mamy wyjątkowo rzadko. W ten wtorek, w Famie, wystąpi jedna z najlepszych takich formacji, grająca ponoć naprawdę grube koncerty.. Żadną częścią ciała za nich co prawda ręczyć nie będę - sam zobaczyć ich w akcji okazji nie miałem - ale jest kilku moich znajomych, którzy 'wiedzą co dobre' i specjalnie na ten koncert przybywają ze stolicy. To już chyba o czymś świadczy :)
Na dzień dzisiejszy nie jest to zespół stały, a raczej projekt reaktywujący się jedynie co jakiś czas, właśnie przy okazji koncertów - tymbardziej więc każdy z nich jest swego rodzaju wydarzeniem. Panowie grywają zarówno własne kawałki, jak i swoje interpretacje soulowych i funkowych klasyków. Polucjanci (lub poluzjanci, jak kto woli) mają podobno całą rzeszę fanów w naszym mieście, więc jeśli ktoś zamierza się wybrać to radzę w bileciki zaopatrzyć się odpowiednio wcześniej.
Więcej o zespole na ich stronie domowej; co prawda z tego co widzę nie aktualizowano jej już parę lat, ale info i bio pozostało. Więcej pisać nie będę - nie dość, że sam nie znam za dobrze ich muzyki - to zaraz w komentarzach pewnie pojawi się będący ich psychofanem Pirat, który napisze Wam swoją rekomendację.
Bilety (kasa kina Forum) - 20 pln w przedsprzedaży, 25 w dniu koncertu (13.02). Start imprezy o godz. 20:00. Tu i tu natomiast więcej info.
EsDwa
niedziela, 11 lutego 2007
Polucje wtorkowym wieczorem
Kto słucha HiphOpery wie, że nie samym rapem człowiek żyje, a funk będąc wciąż żywym gatunkiem nie objawia się jedynie w hip hopie - zawsze więc znajdzie się trochę czasu antenowego zarówno dla jego pionierów jak i rzeczy zupełnie nowych. Tego typu newsy są na blogu jak najbardziej na miejscu.. Więc do rzeczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
8 komentarzy:
Ha... poszłabym z miłą chęcią, ale... mam mały bunt w domu :P
Tak w ogóle to może w Białymstoku znajdzie się 'coś' dobrego z jazz'em? ;>
Z tym psychofanem to oczywiście przesada! Ale tacy naprawdę istnieją. Jako, że zostałem sprowokowany do skomentowania wpisu (wiem, że celowo), daję "dwa słowa".
Najczęściej spotykane określenie Poluzjantów? Polskie Jamiroquai.
Zespół, będący inspiracją dla takich polskich twórców, jak Sistars, Sofa, Kayah? (i naprawdę, cała rzesza innych) - Poluzjanci. Najbardziej rozchwytywani muzycy z "branży"? Chłopaki z Poluzjantów.
Uważany za jeden z wybitniejszych, ale jak to często z talentami bywa, "jeszcze" niespełnionych, głosów na polskiej scenie? Kuba Badach, wokalista Poluzjantów. (Kayah powiedziała o nim "gwiazda w zawieszeniu", odnośnie tego niespełnienia-lenistwa).
Trochę bliżej słuchaczy hiphopowych - perkusista Robert Luty oraz gitarzysta elektr. i akust. Przemek Maciołek (członkowie Poluzów) grają także m.in. w Sistars.
Basista Piotr Żaczek niedawno wydał solowy album "Mutru", który został okrzyknięty przez recenzenta "Życia Warszawy", jedną z trzech najważniejszych płyt tego typu w historii polskiej muzyki. Niedawno też oczarował publikę i krytyków występem na JVC Jazz Festival, czyli wcześniejszym Jazz Jamboree (poprzedzając Richarda Bonę i Meshell Ndegeocello). W magazynie "Gitarzysta" napisali, że "w kuluarach mówili (o tymże występie): no, jak na rodzimą 'produkcję', szokująco fachowe". Jeździ też na trasy koncertowe ze światowej sławy jazzmanami.
Do tego jeszcze Marcin Górny i Grzegorz Jabłoński (hm, a Tomasz Szymuś?). Wszystkich muzyków Poluzjantów spotykamy w przeróżnych konstrukcjach, często zupełnie nieświadomie. Od festiwalu w Sopocie, przez koncerty Ewy Bem, utwory Doroty Miśkiewicz (i innych znaczących artystów), aż po nagrania Ani Szarmach i tło muzyczne "Tańca z gwiazdami". A nawet, aż po bass w singlu Meza "Ważne"! Ale, nie tylko odnośnie tego ostatniego, taki los muzyków sesyjnych. :)
Jako Polucjanci tworzą niezwykłe, naprawdę niezwykłe, połączenie najbardziej profesjonalnych polskich muzyków. I właśnie pod terminem "polucjanci" wytworzył się wokół nich mit i pewna legenda. Wydali tylko jedną płytę i kilka singli (dawno temu), a ich popularność stale rośnie. Czyż nie wieje to undergroundem? ;) A koncerty organizują im zazwyczaj fani.
Kto był raz na ich koncercie, wraca na następne. Z innym przypadkiem się dotychczas nie spotkałem. I powinienem napisać właśnie tylko te dwa zdania. Aha, razem grają bardzo rzadko. I specjalnie pominąłem wątek muzyczny (poza "polskie Jamiroquai"). Oho.
zostało tylko 20 biletów, więc pośpieszcie czym prędzej do kasy :)
clza: 'cos' moze sie znajdzie, trzeba polowac :) generalnie koncerty spod znaku 'jazz na BOK-u' bywaja _nieglupie_.. w najblizszej przyszlosci mamy np cos takiego: http://www.bialystokonline.pl/imprezy.php?catid=1&idi=28999
pirat: ok, jesli nie psychofan na dzien dzisiejszy to napewno masz niezle predyspozycje.. dzieki za 'dwa slowa' :)
u: zostalo 20, fakt - w momencie jak to pisalas.. w poniedzialek podobno nie bylo juz w ogole - przynajmniej w przedsprzedazy, nie wiem czy zostawili cos na dzien imprezy.. na szczescie zlapalem swoj wczesniej, nie mowiac juz o Piracie, ktory kupil sobie pewnie kilka z miesiecznym wyprzedzeniem.
I jak wrażenia?
Dla mnie to był, o ile dobrze liczę, 5. koncert - jeden z dwóch najlepszych. Sama tym razem jechałam z Warszawy, aby dołączyć do wyjątkowo silnej białostockiej grupy Polu-świrów ;), dzięki którym impreza miała okazję dojść do skutku. Koncerty formacji na P są, jak na polską scenę muzyczną, zjawiskowe i nigdy nie wiadomo, kiedy/czy będzie następny. I choćby dlatego warto korzystać z okazji, jeśli ktoś gustuje w tego rodzaju muzyce.
Pozdrowienia dla prowadzących i dla Pirata oczywiście ;)
Czekałem i czekałem na jakąś relację Pirackiego i chyba się jednak nie doczekam.. cóż, pewnie się jeszcze chłopak nie pozbierał po wtorkowej post-polucyjnej eskapadzie.
Co do koncertu powiem tak - kto nie był niech żałuje, aczkolwiek nie będę się rozpływać w zachwytach i nadto cukrzyć - polucjanci nie grają porażająco genialnie.. no, przynajmniej nie przez cały czas :). Świetni muzycy, to napewno.. dobrze brzmią razem, same kawałki natomiast nie od razu każdego porwą z miejsca, to bardziej taki pop-funk, a porównanie do jamiroquai jak najbardziej na miejscu - szczególnie z podkreśleniem tego przymiotnika 'polskie', niestety.. brzmią dość 'biało', widać inspirację rodzimą muzyką, nie tylko czarnym raw funkiem.. muzyka jest łatwo przyswajalna i napewno można się dobrze pobawić.. jednak skrzydła panowie rozwijają, kiedy zaczynają sie trochę dalsze wycieczki muzyczne - jak na przykład przemycanie co jakiś czas typowo jazzowych improwizacji - tu byłem naprawdę pod wrażeniem.. a jescze bardziej panowie pozamiatali wchodząc w klimaty p-funkowe - wszelkie moogopodobne piszczące synthy i odpowiednio brzmiący bas - już dla tych kilku wejść warto było przyjść we wtorek do famy. Ogólnie klawiszowcy szczególnie zarządzili, przynajmniej jak dla mnie.
Badach jest napewno świetnym wokalistą i całkiem w porządku showmanem - z rodzaju tych 'nie narzucających się' (i chwała mu za to), jednak polski język i liryki czasem nie do końca pasują do takiej muzyki (a może po prostu do danych kawałków? kilka brzmiało w sumie 'odpowiednio' :)) - chwilami wolałbym posłuchać ich czysto instrumentalnie, lub przy graniu funkowych, czy soulowych standardów - 'mercy me' Marvina wyszło np świetnie, szkoda że tylko jako dość krótka 'wstawka'.
Stwierdzenie z wpisu Pirata - 'Kto był raz na ich koncercie, wraca na następne' - w moim przypadku pewnie się sprawdzi, jeśli nadarzy się okazja - polucjanci to gwarancja dobrze spędzonego wieczoru.. psychofanem to ja jednak raczej nie będę :)
Pozdrawiam również 4get. :)
Cześć Szymon, mniej więcej się zgadzam. :)
:)
W niedzielę, 25 lutego, o 20:00 w Trójce transmisja na żywo koncertu formacji MUTRU Piotra Żaczka
http://www.polskieradio.pl/trojka/mst/
Mam płytę, ale podobno na żywo jest o niebo lepiej.
Prześlij komentarz