
Czytaj całość w rozwinięciu posta :)
EsDwa
Wywiad i tekst: Witold Ostrowiecki
1 maja 2000 roku, audycja HiphOpera zadebiutowała na antenie Polskiego Radia Białystok. To była pierwsza audycja w regionie poświęcona w pełni kulturze hip-hopu. Roball, Kobyła, PIH i Pitraz czyli legendarny skład prowadzący pierwsze programy. Niestety różne losowo perypetie i różnice zdań zredukowały skład do dwóch osób. Roball i Kobyła przez następne dwa lata wyrabiali charakterystyczny i rozpoznawalny klimat i styl audycji. Jednak wyjazd Kobyły na podbój Wysp Brytyjskich doprowadził do kolejnych zmian personalnych. Za mikrofonem obok Roballa pojawił się Bocian i jego swoisty humor połączony ze specyficznym gustem muzycznym. Dużo śmiechu, masa gości, ogrom żartów i solidna dawka hip-hopu to wizytówka tamtych czasów w HiphOperze. Tymczasem po trzech urokliwych latach współpracy pan Bocian musiał zmienić miejsce stałego pobytu, co oczywiście spowodowało kolejną zmianą osobową i nie tylko. Osobnik kryjący się pod pseudonimem EsDwa wniósł nową programową jakość. Oczywiście bez straty dla starej konwencji audycji. Od tamtego czasu niezmiennie w nocy z poniedziałku na wtorek Roball i EsDwa wysyłają w eter dużą dawkę dobrej muzyki, humoru i wiedzy.
1 maja 2000 roku, audycja HiphOpera zadebiutowała na antenie Polskiego Radia Białystok. To była pierwsza audycja w regionie poświęcona w pełni kulturze hip-hopu. Roball, Kobyła, PIH i Pitraz czyli legendarny skład prowadzący pierwsze programy. Niestety różne losowo perypetie i różnice zdań zredukowały skład do dwóch osób. Roball i Kobyła przez następne dwa lata wyrabiali charakterystyczny i rozpoznawalny klimat i styl audycji. Jednak wyjazd Kobyły na podbój Wysp Brytyjskich doprowadził do kolejnych zmian personalnych. Za mikrofonem obok Roballa pojawił się Bocian i jego swoisty humor połączony ze specyficznym gustem muzycznym. Dużo śmiechu, masa gości, ogrom żartów i solidna dawka hip-hopu to wizytówka tamtych czasów w HiphOperze. Tymczasem po trzech urokliwych latach współpracy pan Bocian musiał zmienić miejsce stałego pobytu, co oczywiście spowodowało kolejną zmianą osobową i nie tylko. Osobnik kryjący się pod pseudonimem EsDwa wniósł nową programową jakość. Oczywiście bez straty dla starej konwencji audycji. Od tamtego czasu niezmiennie w nocy z poniedziałku na wtorek Roball i EsDwa wysyłają w eter dużą dawkę dobrej muzyki, humoru i wiedzy.
Przez 9 lat nadawania audycji, HiphOpera zgromadziła oddane grono słuchaczy, którzy nieprzerwanie w każdy poniedziałek zasiadają przed radioodbiornikami, tudzież innymi urządzeniami, pozwalając porwać się na prawie trzy godziny spokojnymi oraz ciepłymi głosami prowadzących. Niejeden stały słuchacz przyzna, iż jego gusta muzyczne w mniejszym lub większym stopniu zostały ukształtowane właśnie przez grono skromnych białostoczan. W tym miejscu należy zaznaczyć, że dzięki postępowi technologicznemu i wszechobecności internetu, audycja dociera do miejsc oddalonych niekiedy o tysiące kilometrów zazwyczaj spotykając się z pozytywnymi opiniami. Czy HiphOpera jest interesującą alternatywą dla programów radiowych gdzie selekcje prowadzących DJ-i zastąpiły komputerowe playlisty, powtarzające do znudzenia te same utwory? Oczywiście pojawią się argumenty za jak i przeciw lecz należy wspomnieć, że oprócz audycji Wudoo w Polskim Radiu Szczecin, HiphOpera jest jedynym autorskim programem radiowym z tak długim stażem, bez przerw w nadawaniu. Także innych możecie przecież słuchać na co dzień, a z Roballem i EsDwa spotkać się jedynie raz w tygodniu. W każdy poniedziałek około godziny 23:00 (po wiadomościach) na antenie radia Białystok (99.4, 98.6, i 104.1 fm), bądź też słuchając nas przez internet: (http://www.radio.bialystok.pl/radioplayer/index.php).
Niezwykle rzadko do tej pory można było poznać HiphOperę od kuchni, dowiedzieć się o wielu ciekawostkach i historiach, o których do tej pory wiedzieli nieliczni. Dlatego jest mi niezmiernie miło podzielić się ze wszystkimi zainteresowanymi tym, co usłyszałem podczas rozmowy z Robertem „Roballem” Burzyńskim i Szymonem „EsDwa” Kubasem.
Witam Was serdecznie. Na początku maja b.r. weszliście w 10-ty rok nadawania audycji HiphOpera w Polskim Radiu Białystok. Pierwsze pytanie chciałbym skierować w stronę Roballa. Czy rozpoczynając działalność audycji w 2000 roku wraz z Kobyłą, PIHem i Pitrazem spodziewałeś się, że nabierze ona takiego kształtu, rozwinie się w tym kierunku i stanie się obecnie jednym z najstarszych autorskich hip hopowych programów radiowych w kraju?
Roball: Trudno powiedzieć, wydaje mi się, że jeżeli ktoś tak myśli, to musi patrzeć bardzo dalekosiężnie, my tak nie uważaliśmy. Było to mega zajawkowym podejściem, inspiracją, którą przywiózł tak naprawdę Kobyła z Londynu, który pracując tam i słuchając audycji autorskich mówił, że musi coś takiego przenieść na grunt polski i ma to sens bytu. Kiedy zaczęliśmy razem współpracować, to wydawało mi się, że jest to hip hopowy „Rower Błażeja”, gdzie czytaliśmy z kartek, przygotowywaliśmy się i dopiero po kilku audycjach powiedzieliśmy sobie „dość, róbmy to tak jak czujemy, mówmy tak jak mówimy i nie róbmy nic sztucznego, bo to jest hip hop i mamy być sobą”. Od tego czasu zaczęła się inna HiphOpera, myślę, że dosyć szybko przejęła kształt taki, który stał się często informacyjny, żartobliwy, ale z drugiej strony miało tak być, i zawsze uważałem, że jeżeli słuchacz, który siedzi po drugiej stronie nie otrzyma pewnej dawki humoru, informacji, i pewnej dawki dobrej muzyki, to nie zostanie długo przy tych głośnikach. Przez te wszystkie lata ewoluowało to i zawsze ze swojej strony starałem się być kimś, kim byłem na co dzień i nie udawać kogoś innego. Wydaje mi się, że wszystkie osoby, które współpracowały ze mną w latach późniejszych, czyli Bocian i EsDwa podtrzymywały bardzo mocno i dodawały coś od siebie i to było najfajniejsze, że właśnie oni dopasowywali się do mnie a ja do nich. Myślę, że każdy z nas dołożył tą cegiełkę i bez któregokolwiek z nas HiphOpera nie byłaby taka, jaka jest.
EsDwa: Jedną z najważniejszych rzeczy, jeśli chodzi generalnie o media i o ludzi, których widzi się na ekranie telewizora, czyta się ich publikacje, czy też słucha (jak w naszym przypadku) na antenie radia - jest identyfikacja. Nie da się do końca zidentyfikować się z osobą, która nie ma pomysłu na siebie, nie potrafi przedstawić się odbiorcom. Identyfikacja wynika z utożsamienia się z człowiekiem po drugiej stronie. Jeśli prowadzący nie potrafi pokazać, że jest człowiekiem z krwi i kości - nic z tego nie będzie, wyjdzie najwyżej kolejna miałka i nijaka papka, której chyba już w mediach wystarczy. My staramy się pokazać siebie takimi, jacy jesteśmy w rzeczywistości, a naszego antenowego humoru nie ‘piszemy’ jako jacyś wizażyści.
Czy na początku było ciężko przekonać włodarzy, decydentów Polskiego Radia Białystok do autorskiej audycji hip hopowej w naszym mieście? Jak wiemy, media w kraju w różny sposób odnoszą się do hip hopu i jestem ciekaw jak było w przypadku HiphOpery.
Roball: Jest to ciekawa historia i chyba po raz pierwszy ją zacytuję i będziesz pierwszą osobą, która dowie się pewnych faktów. Nie było trudno przekonać, ale musieliśmy pokazać, że odbiorcy nas słuchają - a do tego trzeba było mieć informację zwrotną, która była wtedy w postaci kartek pocztowych, ponieważ internet w roku 2000 nie był jeszcze tak szeroko dostępny. Słuchało się nas oczywiście nie przez Internet, lecz za pomocą odbiorników radiowych. Docieraliśmy do dużej części północno-wschodniej Polski. W pewnym momencie robiąc konkurs sami wypisywaliśmy kartki (śmiech), wysyłaliśmy je do radia, aby pokazać, że ludzie HiphOpery słuchają. ‘Zatrudniliśmy’ do pisania kartek kilka osób, dziewczyny specjalnie zmieniały charakter pisma. Nie chodziło o to, że nie mieliśmy słuchalności, lecz o to, żeby pokazać jak jest ona duża i wyjątkowa i robimy wielkie bum zaczynając z czymś, co jest fajne, ciekawe i całkowicie inne. Z drugiej strony ten proceder miał bardzo krótki okres bytu, bo wiele osób zaczęło nam faktycznie przesyłać kartki. Przez wszystkie piękne momenty działalności HiphOpery nazbierała mi się całą szuflada różnych demówek, ogromny karton różnych pocztówek, listów z różnych miejsc i ludzi, od wakacyjnych przez zakłady poprawcze, więzienia po ludzi uzależnionych czy hospicja.
EsDwa: W tym miejscu wielkie pięć dla nich jak i dla taksówkarzy.
Roball: Taksówkarze to typ nocnych Marków, którzy często słuchają audycji. Nasz ulubiony moment, gdy wychodzimy przed 2:00 z radia, podjeżdża taksówka i akurat w odbiorniku słychać Radio Białystok i końcówkę naszej audycji. Często śmieją się z nami i komentują jakieś kwestie, jednak czasem zadają tak ciekawe pytania, że sami jesteśmy zdziwieni.
EsDwa: Najciekawsze rzeczy, jakie dostaliśmy pochodzą najczęściej od słuchaczek, bo najlepsze pomysły jeśli chodzi o upominki mają jednak dziewczyny. Dostaliśmy w zeszłym roku projekty graffiti oprawione w antyramę (w tym przypadku od słuchacza), czy też listy opisujące jak sobie słuchacze wyobrażają Ulę, która swego czasu współpracowała z nami.
Roball: Przez te lata, w których Szymon nie uczestniczył, czyli podczas pierwszych 4 lat trwania audycji, to były sytuacje, w których dostaliśmy swoje karykatury, portrety tworzonych przez ludzi. Bardzo nam się podobało, bo to zahaczało o jakiś artyzm, osoby starały się pokazać nam, że wiele osób słuchało nas nie tylko dlatego, że gramy hip hop, ale sami jesteśmy w jakiś sposób interesujący.
EsDwa: To jest właśnie dobry przykład na to, o czym mówiłem na początku, czyli na identyfikacje słuchaczy z nami. Kiedy zrobiliśmy konkurs na rysunki przedstawiające to, jak sobie nas ludzie wyobrażają – wyszło to świetnie i zabawne, a z drugiej strony było także ciekawym eksperymentem. Interakcja weszła na wyższy poziom w momencie rozpowszechnienia się internetu. Od dwóch lat mamy blog, a wcześniej prowadziliśmy też inny - nie do końca jedynie hiphoperowy – http://noico.nlog.org,.
Roball: Jeśli chodzi o No I Co, to ja starałem się zawsze pisać większe publikacje a Szymon był moim ‘kurektorem’, osobą, która dopowiada pewne rzeczy. Można wspomnieć o wielu potyczkach słownych z różnymi osobami w dziale komentarzy, których padało niekiedy kilkadziesiąt.
EsDwa: Flintstone, redaktor nieistniejącego już magazynu ‘Ślizg’ powinien pamiętać jedną z nich szczególnie.
Roball: Tak, tak. Ale to było mobilizujące, jak widziałem, że wszyscy w jakiś sposób wspierali nas, starali się być z nami, wiedzieli, że piszemy coś, co ma sens i niekoniecznie jest to bzdurną dyskusją na temat części hip hopowego życia.
EsDwa: Myślę, że przez jedną z dyskusji wyklarował się obraz Roballa, jako osoby bardzo kompetentnej w kwestii polskiego freestyle'u. Wynikiem tego trafił do jury Wielkiej Bitwy Warszawskiej (bądź Wolnostylowej). Na pewno miało to powiązanie.
Roball: Uważam, że większe powiązanie miał wywiad, który przeprowadziliśmy razem z Tomkiem Biernackim, Jakuzą i DJ-em Grubazem, którzy przyjechali do Białegostoku akurat kiedy tu odbyły się eliminacje do WBW w 2006 roku. Wtedy jakby sam poziom rozmowy, moje zaangażowanie w nią i moja wiedza o WBW była wyznacznikiem i kopnięciem w ich stronę, co spowodowało, że zrozumieli kwestię tego, iż w tym siedzę. Z drugiej strony obecnie o wiele mniej obserwuję freestyle, ale cenię to i kocham. Przykład - ustawki freestyle'e w klubie Loft „I Loft This Game”, impreza pomimo tego, że białostocka, lokalna, to widać, że można trochę się pośmiać, rozerwać i usłyszeć naprawdę dobre i błyskotliwe linijki i chyba o to chodzi. Cieszę się, że odbywa się to w ten sposób, że przyjeżdżają inni zawodnicy, co powoduje, że lokalni freestylerzy muszą spiąć pośladki i pokazać, iż potrafią wygrywać.
EsDwa: Wracając do tego wywiadu, to uczestniczył w nim jeszcze Rufin MC. Mieliśmy takie założenie żeby trochę ich uszczypnąć, doprowadzić wręcz do konfrontacji. Okazało się, że wszyscy rozmówcy byli tak przemiłymi ludźmi, że praktycznie się nie dało i wywiad przybrał zupełnie inną formę.
Roball: Byliśmy nastawieni troszkę w sposób atakujący. Jednak nasz atak szybko zmienił się w całkowicie inną formę rozmowy, która była bardzo śmieszna, ciekawa i przyjacielska. Tym bardziej podobało mi się to, że to są tacy ludzie - chociaż są mega zajawkowiczami, udzielają się społecznie i w ogóle na tym nie zarabiają pomimo niektórych edycji WBW, które były mega komercyjne i przyniosły niezłe krocie organizatorom.
Kolejne pytanie chciałbym skierować prosto do Szymona. Przeszedłeś specyficzną drogę od słuchacza do współtwórcy tej audycji. Czy podczas swoich pierwszych spotkań jako prezenter radiowy miałeś tremę i coś nie poszło po Twojej myśli? Czy jednak w ogólnym rozrachunku jesteś zadowolony z obrotu wszystkich spraw? Jak ludzie odebrali Ciebie jako kontynuatora idei HiphOpery?
EsDwa: Jedno drugiego nie wyklucza, więc zarówno czułem tremę, czuję ją do dzisiaj za każdym razem, szczególnie gdy wypada mi prowadzić HiphOperę samemu. Wtedy czuję większe ciśnienie i presję. Często jest tak, że z Robertem ratujemy siebie nawzajem, jeżeli któryś z nas zapomni słowa, dopowiadamy sobie pewne kwestie. Tak czy inaczej jestem bardzo zadowolony z tego wszystkiego, praca w radiu sprawia mi autentyczną radość. Nawiązując do początku pytania, to nie jest szczególnie specyficzna droga - od słuchacza do współautora. Znów wiążę się to bardzo mocno ze wspomnianą identyfikacją. Jeżeli czujesz się na tyle blisko osób (które wprawdzie ciebie nie znają), a zarazem jesteś osobą, która sama chce zrobić coś w tym kierunku co one, nie wystarcza ci samo odtwarzanie i słuchanie muzyki, to logiczną konsekwencją jest to, że prędzej czy później zaczniesz coś w tym kierunku robić. Zależy od ciebie czy będziesz na tyle dobry, żeby przyjęli ciebie do tego ‘elitarnego grona’ i docenili bądź nie. W moim przypadku stało się tak, że znalazłem się w środowisku osób, które bardzo ceniłem, z czego bardzo się cieszę. Zresztą Roballa ceniłem dużo wcześniej niż od momentu, gdy się stał DJ-em radiowym. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę (czym jestem wręcz zatrwożony), że Robert jest na białostockiej scenie hip hopowej od początku jej istnienia, mało ludzi kojarzy go jako artystę graffiti, writtera. Roball był i jest dla mnie żywą legendą i to podkreślałem nie raz. Kilka lat później dopiero usłyszałem HiphOperę i nie zdawałem sobie sprawy, że DJ Roball w audycji to ten sam Roball, jeden z pionierów lokalnej sceny graffiti. Już wcześniej zastanawiałem się - co stało się z Roballem, dlaczego nie maluje i na mieście nie pojawiają się jego nowe prace? Okazało się, że Roball z Polskiego Radia Białystok to ten sam Roball-writer i DJ Roball z Herkulesów (dzisiaj menadżer klubu Loft). Teraz mam zaszczyt z nim współpracować i jest moim bliskim znajomym, mogę śmialo powiedzieć, że przyjacielem. Jak najbardziej czuję się kontynuatorem tradycji HiphOpery i myślę, iż wstydu jakiegoś audycji nie przyniosłem, a - nie chwaląc się - dodałem wręcz wiele dobrego. Jeżeli chodzi o różne sytuacje w radiu, to na początku było mi ciężko, bo byłem stremowany praktycznie co tydzień, szedłem do radia cały w nerwach. Można też wspomnieć kłótnie w czasie trwania audycji. Raz posprzeczaliśmy się do tego stopnia, że Roball wyszedł i trzasnął drzwiami. Dopóki nie poznałem Roberta nie wiedziałem jak długi staż ma HiphOpera - a okazało się, że słuchałem jej od jednego z jej pierwszych odsłon. Pamiętam dokładnie ten dzień, to było w maju roku 2000, na jakiejś imprezie na działce. Jednym z pierwszych utworów, jakie usłyszałem w audycji były „Kombosy” Tedego. Dodam, jeszcze, że strasznie mnie zarówno dziwi i pochlebia, kiedy ktoś pisze do mnie bezpośrednio, lub w komentarzach na blogu (hiphopera.prv.pl), że gdyby nie my, to nie słuchałby rapu.
Robercie, z którym z twoich dotychczasowych partnerów radiowych współpracowało się Tobie najlepiej? Czy mógłbyś ich porównać jako prezenterów radiowych i pod względem gustów muzycznych, bo wiadomo, że HiphOpera od samego początku kreuje i nadaje pogląd na muzykę wielu osobom, nie tylko w Białymstoku.
Roball: Nie da się powiedzieć z kim najlepiej mi się współpracowało. Od razu mówię, że przy współpracy z Szymonem audycja weszła na najwyższy poziom, jaki kiedykolwiek prezentowała. Właśnie Szymon nadał ton, podniósł wyżej poprzeczkę i pokazał, że możemy robić to inaczej. Z Bocianem było o wiele inaczej, jest on wielkim fanem DJ Premiera. Kobyła to lajtowy gość, który potrafił całymi dniami i nocami słuchać r'n'b i miękkich brzmień. PIH to oczywiście człowiek, którego płytoteka mogłaby być podziwiana przez wielu polskich posiadaczy płyt CD, bo PIH od zawsze zbierał CD. Bardzo prawdopodobne, że potem zaczął kolekcjonować także winyle. Miał ich zatrzęsienie dużo, wszystko oczywiście na oryginałach. Jeśli chodzi o muzykę, to PIH miał wszystko w tamtym czasie. Jako, że Pitraz był internetowym mózgiem, to mieliśmy wiele rzeczy z internetu i mogliśmy zdobyć to w sposób wręcz nielegalny, bo nie każdy wie, że u Pitraza włączała się nielegalna żyłka hakerska i wynajdywał dla nas za darmo smakowite muzyczne kąski.
EsDwa: Trzeba powiedzieć, że w roku 2000 nie było tak jak teraz - wchodzisz na google, wpisujesz tytuł płyty plus „Rapidshare” lub „blogspot” i po pięciu, czy piętnastu minutach możesz słuchać albumu na swoim odtwarzaczu.
Roball: Wtedy był jeden kanał, który na pewno pamięta każdy, kto oglądał jakieś filmy lub cokolwiek. Rządził Napster, to właśnie była pierwsza sieć, która połączyła wszystkich użytkowników P2P. Można było zdobyć tam masę rzeczy, o których nawet nie mogłem słyszeć w inny sposób - zawsze było to sprężyną aby to znaleźć, kupić sobie winyl, posłuchać i kolekcjonować. Nigdy nie byliśmy piratami, sprawdzamy po prostu co warto kupic - będąc na zagranicznych wojażach hip hopowych wydaje swoje pieniądze na winyle, nie jedząc, nie kupując sobie piwa, nie imprezując.. Za to są woski.
Zapewne nie wszyscy słuchacze wiedzą, że od czasu wejścia Szymona w szeregi HiphOpery, to audycja nabrała niemal rodzinnego klimatu, ponieważ obaj jesteście członkami grupy Wiesz O Co Chodzi. Jak mocno HiphOpera jest przesiąknięta WOCC i odwrotnie?
Roball: Kiedy trafiłem na Szymona, chłopaków z WOCC (zresztą nie tylko chłopaków - nie zapominajmy o Uli, która także z nami współpracowała) - a oni na mnie to nawet kwestia naszej znajomości nie jest tutaj najważniejsza. W grę wchodzi coś więcej – coś, co nazywamy Wiesz O Co Chodzi State Of Mind. To nas napędza, moglibyśmy po prostu usiąść razem i słuchać rapu. Myślę, że ten cały proces wspierania i rozumienia się nawzajem i podejścia do siebie jako do przyjaciół, znając swoje wady i zalety - to ukształtowało HiphOperę. Do tego przez te wszystkie lata zaprosiliśmy wszystkich możliwych gości, jeśli chodzi o białostocką scenę rapową, wielu gości z Polski przeprowadzając kilkanaście rozmów telefonicznych. Pamiętam jak pan Jurek Doroszkiewicz nam pomagał i robił wywiady z przeróżnymi osobami zdobywając samemu materiały lub tłumacząc wywiady z agencji prasowych. Robił to świetnie. Może nawet nie zawsze byli to artyści, których teraz promujemy, ale był okres, w którym mocno ich wspieraliśmy. Różne były zakręty muzyki puszczanej w HiphOperze, od silnego mainstreamu do bardzo głębokiego undergroundu.
EsDwa: Dalej tak jest. Jedynym wyznacznikiem jest jakość tej muzyki - a nie to czy słyszało ją 500 osób w Japonii na bootlegu tylko tam wydanym, czy słucha jej cały świat w tej chwili. Audycja jest autorska, możemy puścić sobie nawet Muńka Staszczyka… Cokolwiek, aby było dobre (subiektywnie) i łączyło się z czarnymi brzmieniami.
Roball: Jeśli chodzi o Wiesz O Co Chodzi Crew, to w sumie każdy z nas jest w innym miejscu. Nawet ja z Szymonem, pomimo że jesteśmy w Białymstoku i prowadzimy razem audycje, w gruncie rzeczy nie musimy ze sobą często przebywać żeby rozumieć i wiedzieć, co jest dobrego u mnie i u niego. Nie chodzi o kwestię tego, aby być ze sobą non-stop i oddychać tym samym powietrzem. Każdy z nas jest w innym miejscu – Tetris jest w Warszawie, Kier ostatnio w Siemiatyczach, Qciek tak samo jak Tetris w stolicy, Pogz jest w Białymstoku, ale także nie widujemy się z nim zbyt często - chociaż bywa naszym kołem ratunkowym, bo robi kawał dobrej dziennikarskiej roboty. Naprawdę dziennikarskiej przez duże „D”, bo jeżeli ja miałbym być takim dziennikarzem, to mówiąc szczerze nie podołałbym. W grę wchodzi dużo zmiennych, Karol w inny sposób postrzega hip hop niż ja go postrzegam. Zajął się też trochę inną dziedziną dziennikarstwa, bo jest to portal internetowy Raw Rap, który prowadzi.
EsDwa: Jak to Roball określił „Raw Rap wspiera HiphOperę, HiphOpera wspiera Raw Rap”. Także tutaj byłoby grzechem nie polecić Wam tej strony. Znajdziecie ją pod adresem www.rawrap.net
Nieodłącznym elementem HiphOpery jest także realizator audycji – Ździch. Dużo osób tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy kim jest ów tajemniczy osobnik. Chciałbym się dowiedzieć czy od samego początku istniał pomysł aby włączyć jego jingle do audycji czy po prostu wszystko wyszło od samego Ździcha?
Roball: To z jakim realizatorem stykasz się podczas tworzenia HiphOpery, to jest przypadek tak naprawdę. My nie ustalamy sobie realizatora, z którym mamy prowadzić audycję, to ludzie, którzy prowadzą maja po prostu grafik godzinny. Od razu powiem, że Ździch, to Zdzisław Wasilewski, człowiek, który ma około 40-stu lat. Jest normalnym facetem, który z rapem na co dzień nie ma zbyt wiele wspólnego. Gdy słuchał naszej audycji zaczął się tym bawić, podłapał nasze poczucie humoru i zaczął dodawać coś od siebie. Był trampoliną błyskotliwych wkrętów, jingli, cytatów. Z drugiej strony, to człowiek, z którym nam się zawsze dobrze współpracuje, bo zna nas na wylot. A propos komputerów i sprzętu elektronicznego potrafi wszystko. Powiem szczerze, że nawet gdybyśmy mieli utwór w formacie „WZ8EĄ5”, to Ździch skonwertowałby kawałek do MP3, MP2 czy WAV i by to grało w HiphOperze w ciągu niedługiego czasu. Gdyby np. nie było kabli, którymi miały być podłączone gramofony do sprzętu, to on wymyśliłby je. To naprawdę informatyczny mózg.
EsDwa: Już trzeci raz powtarzam o elemencie identyfikacji. Wystarczy, że o nim wspominamy, a on wrzuca swoje jingle i jest z nami. Od razu pojawia się kolejny 'ludzki' czynnik, inaczej się z nim współpracuje i inaczej słuchacze odbierają audycje. To niesamowicie ważne. Zarówno przy realizacji nagrań, kiedy muzycy współpracują z różnymi realizatorami i producentami, tak samo audycja jest zupełnie w inny sposób odgrywana, kiedy mamy realizatora takiego jak Ździch. Nie umniejszamy jednak rangi innych realizatorów, bo zdarzają oprócz niego także świetni ludzie, z którymi co jakiś czas współpracujemy.
Obecnie w Polsce oprócz Waszej audycji jest tylko jeden program radiowy z tak dużym stażem – Magazyn Wudoo Polskim Radiu Szczecin. Jak postrzegacie powolne wymieranie autorskich audycji hip hopowych w kraju?
EsDwa: Wymieranie nie dotyczy tylko audycji hip hopowych. Dotyczy to generalnie audycji autorskich i to jest ból. Zastępuje to muzyka z wcześniej ustalonych playlist, odgrywanych przez komputer.
Roball: Chciałbym dodać jedną podstawową rzecz żeby unaocznić pewien fakt. To nie jest tylko kwestia tych playlist i zastąpienie ludzi jakimś komputerem. Myślę, że zmiany polityczne bardzo mieszały w tym, co się działo z audycjami autorskimi.
EsDwa: Tak, to również przyczyna. ‘Wymieranie’ audycji autorskich, takich, jakie mamy w Polsce w zasadzie od lat 60-tych, to wręcz niszczenie pewnej kulturowej już spuścizny. Audycje mają długą historię, w naszym kraju szczególnie ważną. Kształtowały gusta muzyczne naszych rodziców, a także, za dzieciaka, nasze. Mieliśmy żelazną kurtynę, ale było kilka osób, które miały swój czas antenowy - głównie w Programie 3 Polskiego Radia. Przez te 'wąskie gardło' przemyconych zostało niesamowicie dużo ważnych i kluczowych dla historii muzyki nagrań, które w dużej mierze nie miały szans w inny sposób trafić do słuchaczy. Teraz nadszedł czas zmian i to wcale nie na dobre. Audycje autorskie – jeśli w ogóle zostają jakimś cudem zachowane - to nie wyglądają tak jak kiedyś.
Roball: Pomimo tego, że ustrój polityczny w Polsce zmienia się, cały czas dzieje się coś innego i różne ugrupowania dochodzą do władzy, to i tak mimo naszego ciętego języka i komentowania wszystkiego dano nam nazwijmy taryfę ulgową. Nie wiem kto nad nami trzyma pieczę i jeszcze nie wylecieliśmy, bo dwa razy już byliśmy na wylocie. Nasze komentarze czasem nie mogły przejść bez echa i były sytuacje, w których posypały się reprymendy. Tylko jedna była jednak stricte 'polityczny' i dotyczyła zupełnie innej kwestii niż naszych komentarzy. Jednak nie zmienia to faktu, że HiphOpera ma swoje zdanie i nie ukrywamy pewnych poglądów. Z drugiej strony, w innym miejscu w Polsce i innym radiu moglibyśmy o wiele krócej pracować.
Jakie są według Was tzw. klasyki HiphOpery? Nie chodzi mi tutaj tylko o ponadczasowe audycje lecz także choćby o powiedzenia, zwroty, elementy audycji z którymi jesteście utożsamiani.
EsDwa: Na przykład „Kalendarz Niepokoju”, który był naszym - nazwijmy to rekwizytem na rok 2008my. Stali słuchacze powinni wiedzieć o czym mówię. Na pewno klasycznymi audycjami są dwie edycje Halloweenowe, czy specjalna edycja programu na Walentynki. Generalnie nie ma tutaj zasady. Czasami audycja, która w zamierzeniu ma być tematyczna wychodzi świetnie a czasem mamy po prostu dobry dzień.
Roball: Nie każdy wie, że my tak dużo nie przygotowujemy się do każdej audycji. Ogólnie, może to zabrzmi nieskromnie, to posiadamy wiedzę o rzeczach, o których mówimy, nie musimy nagminnie korzystac ze ściągawek, potrafimy przywołać jakąś anegdotę i newsy. Oczywiście jak czegoś potrzebujemy możemy to szybko wyszukać w internecie. Ale tak naprawdę nie przygotowujemy się zbyt dużo do czegoś, co sprawia nam frajdę, radość, bo jest to wynikiem podejścia bardzo naturalnego. To częśc naszej codzienności. Jeśli chodzi o klimatyczne i kultowe rzeczy, to na pewno wszystkie audycje w których pojawił się freestyle na żywo. Można rzecz, że w pewnym stopniu budowały polski freestyle, mam to wszystko zarchiwizowane na MP3. Może nie każdy pamięta - w jednej z audycji, kiedy Tetris freestyle'ował, to przygotowaliśmy specjalny syntezator mowy „Agatka” (śmiech). Wpisywaliśmy do programu rymy i 'Agatka' walczyła z Tetrisem. Ale oczywiście Tetris nawet z takim komputerowym botem mógł sobie poradzić. To było fajne, wręcz kultowe. Myślę, że osoby, które to słyszały pamiętają tę sytuację. Mnóstwo dobrych audycji powstało tak jak Szymek powiedział dzięki naszemu 'dobremu dniu'. Ostatnio odbierając zamówienia na mixtape Tetrisa „Stick2MyNameRight” od jednej osoby dostałem od niej wiadomość, w której napisał, że HiphOpera jest najlepsza, a tacy nasi goście jak Franz (jeden z białostockich bboy'i, także należący do naszej rodziny Wiesz O Co Chodzi) wręcz karza mu słuchać audycji, nie przegapia rzadnej (śmiech). Czasem audycje bywają właśnie prostacko-chamskie jak akurat ta z udziałem Franza, ale mają swój urok.
EsDwa: Ostatnia audycja na Walentynki, to był szczyt chamstwa z naszej strony. Jeszcze nigdy tak daleko nie posunęliśmy się jak przy okazji tej audycji. Osobiście z największą nostalgią wspominam pierwszy program, w którym uczestniczyłem. Odbyło się to z nocy na 23 na 24-tego grudnia 2002 roku. To był pierwszy i jedyny raz kiedy wszyscy aktualni członkowie Wiesz O Co Chodzi, zjawili się w radiu. Był to także dzień moich urodzin (20-stych, przestałem więc być nastolatkiem), Tetrisa miał natomiast imieniny (po północy, w wigilię).. Niesamowite przeżycie.
Którzy z dotychczas zaproszonych przez Was gości okazali się najbardziej przyjaźni radiu? Kto do tej pory wypadł najlepiej na antenie a kto nie potrafił sobie poradzić podczas HiphOpery, jeżeli rzecz jasna byli tacy ludzie.
Roball: Pamiętam sytuację, która ukazała mnie jako człowieka, który potrafi powiedzieć wszystko i nie boi się pewnych rzeczy. To był wywiad z Elogeum. Jedna z kultowych audycji. Solidny, odważny wywiad, wyjątkowo uszczypliwy, ale też wyjątkowo szczery.
EsDwa: Do tego prześmieszny. Powiem według starej zasady Roballa: jeśli my kogoś zapraszamy, jest OK, to normalna sytuacja. Kiedy ktoś natomiast na siłę wprasza się do audycji, wtedy zaczyna się „jazda”.
Roball: Taki przypadek spotkał chłopaków z zespołu Zawsze Tacy Sami i inne podobnego typu białostockie składy hip hopowe. Te osoby z chęcią zapraszałem do radia tylko po to aby wytłumaczyli, co oznacza ich skrócona nazwa zespołu (śmiech). Przypomniała mi się ciekawa rzecz – zaprosiliśmy do studia WNB (Wychowani Na Błędach) i na samym początku wpisuję do wyszukiwarki internetowej „WNB” i zgadnij co pojawia się na pierwszym miejscu? „Wieszaki na bieliznę” (śmiech). Zapraszając nawet naszych najlepszych znajomych nie boimy się mówić wprost pewnych rzeczy. Kiedyś ja i Bocian byliśmy nastawieni anty-Lerek i anty-Wujek Samo Zło, byliśmy ich mega przeciwnikami do momentu, w którym poznaliśmy Wujka Samo Zło, do którego do dzisiaj pałam pełną miłością bo jest przesympatyczny. Z drugiej strony pamiętliwy konflikt z białostockim „artystą r'n'b” o pseudonimie B.R.A.T.P. To również był klasyk. Tej postaci nigdy nie oszczędzałem ani w słowach na antenie, ani w blogowych felietonach. Oczywiście sam się wprosił do audycji. Tłumaczyłem, że to, co robi będzie wielką popeliną, gniotem i nagrał najgorszy polski teledysk. Ludzie czasem próbują na siłę wcisnąć się do tej kultury. Jednak jesteśmy takim sitkiem i nie pozwolimy tej kulturze tego czegoś ot tak przyjąć i zaakceptować. Będziemy o tym tak długo wałkować słuchaczom, aż znienawidzą ich albo nas (śmiech). Rzadko spotyka się takich rozmówców, którzy wypadają bardzo dobrze. Muszą to być radiowcy albo osoby, które w jakiś sposób są związane ze słowem mówionym. Ciężko jest szyć czapki i mówić elokwentnie odpowiadając na pytania. Chociaż zdarzały się i takie postacie.
EsDwa: Szczególnie ciężko jest, gdy samemu próbuje się poprowadzić program w miarę profesjonalnie a osoba, z którą przeprowadza się wywiad wszystko psuje.
Roball: Szymon ma racje. Zawsze wdzięcznym gościem jest Tetris, gdyż mówi dużo, czasem aż za dużo lecz i tak miło się go słucha. Mimo tego, że audycje z jego udziałem były przesłodzone, landrynkowe, po prostu tetrisowe, to jest po prostu cały Adam i miło się jego słucha. Osobą, którą również miło się zaprasza i wiemy, że dobrze będzie ta rozmowa wyglądała jest Pogo. Często jest jak mówiłem naszym kołem ratunkowym i wręcz współpracownikiem, jest człowiekiem, z którym da się przeprowadzić fajny min-wywiad czy dłuższą konwersację. To są ludzie, którzy maja do czynienia z mediami i wiedzą w jaki sposób się wysławiać.
EsDwa: Dobrze wywiady przeprowadzało się ze znajomymi, lecz niekoniecznie okazały się one dobrze odbierane przez samych słuchaczy. Głównie przez inboksy, czyli żarty zrozumiałe tylko dla grupy osób, która długo przebywa ze sobą i wie o co w nich chodzi. Do grona takich znajomych należy na pewno Krzysztof „Kiziak” Kiziewicz. Naprawdę trzeba go bardzo dobrze poznać, aby zrozumieć co ma do powiedzenia, głównie za sprawą specyficznego poczucia humoru. Moim zdaniem nie da się go poznać za pośrednictwem fal radiowych.
Roball: Człowiekiem, z którym bardzo dobrze przeprowadza się wywiady jest na pewno PIH. Szkoda, że nie przeprowadziliśmy z nim wywiadu po sukcesie jego ostatniego albumu „Kwiaty Zła”. Wywiady radiowe z PIH-em są bardzo fajne, gdyż jego osoba zahaczyła o HiphOperę i poziom rozmowy z nim jest zawsze bardzo wysoki. Było kilka wywiadów, które także były dobre, np. z Panaromą Paru Faktów, Fabułą czy telefoniczne rozmowy z Jimsonem, Frodo i Metrem. Ale mieliśmy też kilka nagrań rozmów, które nigdy nie ukazały się, m.in. z Łoną oraz Noonem, Pezetem i Eisem. Gdybyśmy mieli w jakikolwiek sposób złożyć wywiad z tym ostatnim, to sądzę, że ilość niecenzuralnych słów byłaby większa niż ilość wyrazów 'normalnych' (śmiech).
EsDwa: Z innej beczki - zdenerwowani słuchacze radia to też jest pewna bolączka HiphOpery. Tacy, którzy skarżą się na nas dzwoniąc do radia nawet strasząc podaniem do sądu.
Roball: Dlatego tłumaczę Szymonowi zawsze jedną podstawową rzecz: „Nie odbieraj nigdy telefonu stacjonarnego, to dzwoni jakiś emeryt! Nie odbieraj, niech się odzywają przez internet.” (śmiech). Bocian też coś wie o tym, dlatego jedyną rzeczą, której nie dotykam w studiu jest telefon stacjonarny.
Przez lata działalności nawiązaliście na pewno wiele kontaktów z ludźmi z polskiej branży hip hopowej jak i osobami mieszkającymi poza granicami naszego kraju. Kto ze znaczących osób wyszedł jako pierwszy do HiphOpery pytając o formę współpracy i kogo najmilej wspominacie pod tym względem?
EsDwa: Nie wiem kto był pierwszy, ale w tym miejscu należy wspomnieć o Asfalt Records i Marcinie Grabskim – Tytusie, ponieważ naprawdę dbają o promocję swoich artystów, przesyłają nam płyty.
Roball: Tym bardziej, że Tytus miał przyjemność pracować w kultowym Radiu Enigma. Od momentu, w którym Asfalt Records urosło w siłę wspiera nas wszelkimi możliwymi płytami, singlami, materiałami promocyjnymi. Często dzwoni do mnie pytając czy przesyłki dotarły i jest to naprawdę miłe. Z drugiej strony bardzo promujemy Asfalt Records, nie ukrywamy, że jest to wytwórnia płytowa, która trzyma poziom. Oni są w jakiś sposób chlebem dla nas - a my dla nich, typowa symbioza w przyrodzie (śmiech).
EsDwa: Oprócz tego szczególnie artyści podziemni starają się, wysyłają swoje nagrania, piszą e-maile chcąc dotrzeć do słuchaczy i bardzo cieszą się, gdy mają okazję pierwszy raz usłyszeć swój kawałek w eterze. Przesyłają kilka płyt do celów promocyjnych, jako nagrody do konkursów..
Roball: Jeśli chodzi o zagranicę to dzięki różnym znajomościom osób mieliśmy dostęp do ciekawych nagrań. Moglibyśmy bardziej to rozwinąć, jednak ja nie żyję wyłącznie radiem, robię to z czystej pasji, w życiu robię jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Trafiają się takie sytuacje, w których zahaczamy o artystów zagranicznych, lecz zwykle to inni ludzie nakierowują ich na nas lub dają bezpośrednio nam ich ekskluzywne utwory. Wiadomo, że oni też w jakiś sposób się realizują, a nam tym bardziej miło wspomina się o wykonawcach, kiedy dostajemy coś, co jest przeznaczone tylko dla nas i słuchaczy HiphOpery.
EsDwa: Cieszy to niezmiennie, ponieważ sami o to nie zabiegamy. Nawet nie posiadamy, jako HiphOpera, swojego konta na portalu MySpace.
Jeśli chodzi natomiast o słuchaczy i odbiorców audycji z zagranicy?
Roball: Jeśli chodzi o słuchalność internetową, to fajną sprawą jest to, że możemy na naszym blogu sprawdzić skąd osoby na niego – bo to też jest pewien wyznacznik. Na wszelkiego rodzaju statystykach i wykresach można sprawdzić skąd osoby nas słuchały. miejscach słuchają w różnych częściach świata. Kiedyś znalazłem jedną z nazw miejscowości, która utkwiła mi w pamięci - z Mongolii. Wiesz jak się nazywała? Wu Tang (jest to także nazwa legendarnej hip hopowej grupy – przyp. red.). Poza tym - Belgia, Wyspy Brytyjskie, Stany Zjednoczone, Australia... Oczywiście do tego grona należy zaliczyć naszych znajomych z zagranicy. Jest wielu ludzi, którzy nas wspierają i widać, że u nich HiphOpera nadal w sercach tętni i gra.
Jak sami wspomnieliście, przez 9 lat trwania HiphOpery przeprowadziliście wywiady ze wszystkimi znaczącymi osobami związanymi ze środowiskiem hip hopowym w naszym mieście. W takim razie czy możecie dokonać porównania „Białystok 2000 a Białystok 2009”? Czy jest sens rozpoczynać dyskusję o białostockiej scenie hip hopowej?
Roball: Oczywiście na samym początku trzeba stworzyć definicję czym jest scena hip hopowa i dopiero wtedy możemy dyskutować. Scena jest to bardzo poważne słowo. Jeżeli ktoś mówi o scenie, to musi wiedzieć, że wszystkie elementy kultury hip hopowej muszą ze sobą współgrać. Ja to zawsze nazywałem takim ładnym kółeczkiem, w którym są te cztery elementy, ten dodatkowy piąty (wiedza) i tam wszyscy się znają, rozumieją. Ale gdybym zapytał młodych ludzi „Kto maluje w Białymstoku, kto jest dobrym tancerzem, kto ma swój styl?”, to okazałoby się, że jest ani be ani me ani kukuryku i to jest najgorsze.
EsDwa: Scena to była np. amigowa demo scena w latach 90-tych ubiegłego wieku. To była scena.
Roball: Tak, Szymon ma rację. W gruncie rzeczy nigdy w Białymstoku nie powstało coś takiego jak „scena”. Były przebłyski. Ci, co przetrwali ze starszych osób, to na pewno mogą stworzyć scenę mentalną. Ci, co są młodsi i tworzą scenę wizualną i może im się wydawać, że Białystok jest taki fajny i kolorowy, to jest kupa ludzi, kupa klepania się po tyłkach, wazeliny i aby docenić dobry rap, to trzeba być w tym uważnym. Ja nie mówię, że my jesteśmy w tym obiektywni, bo tak nie jest. Od razu mówię - jesteśmy subiektywni.
EsDwa: Tak jak każdy poważny redaktor czy recenzent musisz być subiektywny, bo inaczej to się mija z celem.
Roball: Tak, musisz mieć swój gust, bo jeżeli zmieniasz zdanie jak chorągiewka, to nie ma to w ogóle. Takie osoby są tylko pośmiewiskiem. Patrząc na to, co się dzieje w Białymstoku, to jasne, są momenty lepsze i gorsze. Tak naprawdę potrafimy super fajnie zaprezentować nasze miasto, wyjeżdżając w różne ciekawe miejsca a propos festiwalu Hip Hop Kemp w Czechach czy Outline Colour Festival w Łodzi.
EsDwa: Nie wiem czy jest to tylko przypadłość białostockiej sceny, myślę, że tak dzieje się w całej Polsce. Mało tego, nawet w kolebce hip hopu - Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku narzekają od dłuższego już czasu na to, że poszczególne elementy kultury hip hopowej nie zauważają siebie nawzajem.
Czy w takim razie białostocki hip hop rozwija się w dobrym kierunku?
Roball: Na pewno w Białymstoku jak i w Polsce poziom jaki osiąga hip hop jest już coraz wyższy. Ekipy undergroundowe potrafią nieźle zaskoczyć. Jeżeli chodzi o białostocką szkołę, to jest kilku liczących się graczy i to jest fajne. Mam na myśli PIHa,WOCC, Fabułę, Jopela, Panoramę Paru Faktów, nawet Pucek czy chłopaki z Nanibyrapu. To już jest coś, co możesz konstruktywnie skrytykować, znaleźć tam fajne linijki, bity, pomysły. Białostoccy DJ-e jak DJ Perc, czy DJ Shum także zaczęli udzielać się w różnych projektach i słychać w tym radość z tworzenia bitów, skreczy czy cut'ów. Cały czas to się rozwija, nie stanęło w miejscu. Tylko czy odbiór jest zdrowy i obiektywny, to pytanie chyba już nie do nas. Mamy zawsze do tego dystans, swoje podejście i gust, ale nie przekreślamy rzeczy dobrych, które pojawiają się co jakiś czas. Uważam, że może coś z tego będzie i doczekamy się momentu, kiedy stwierdzenie "białostocka scena" będzie miało większy sens.
EsDwa: Panowie - i nieliczne Panie - mniej klepania się po tyłkach. To naprawdę nie o to chodzi.
5 komentarzy:
Bardzo ciekawy wywiad, zarówno Witek się spisał formułując ciekawe pytania jak i prowadzący jeszcze ciekawiej odpowiadając, czytałem jednym tchem mimo że kilka miesięcy wcześniej przejrzałem wersję z MHH w empiku. Przy okazji prośba do Roballa, tak z okazji obchodów 10lecia, dałbyś radę wrzucić gdzieś tę audycję gdzie Tetris walczył z Agatką? ;p pamiętam ten epizod, myślę że nie tylko ja chętnie bym tego posłuchał po latach ;p nie kojarzę już czy to ta sama audycja kiedy gościem był Jimson i całe WOCC (początek 2005 chyba), jeśli nie to też chętnie bym usłyszał tamtą odsłonę Hiphopery bo pamiętam, że dużo się wtedy działo, już dawno chciałem znaleźć tamten odcinek ale w sieci go nie widać, także nadzieja w Roballu ;]
linku do rozwiniecia nie widac!
Kliknij na tytuł posta
wiem ze mozna ale link mial byc pod spodem ;D
dzięki za umieszczenie wywiadu ciekawie się czytało.
Prześlij komentarz